Dzień, jak co dzień. Nie, to Dzień Dziecka. A zatem na lody. Zaprzyjaźniony już z nami sprzedawca serwuje duże porcje zamówionych lodów z bitą śmietaną. Następnie udajemy się na świetlicę i dokonujemy podsumowania „zielonej szkoły”. Rozstrzygane są konkursy, zwycięzcy nagradzani są drobnymi upominkami, kategorii jest wiele: od najlepszego matematyka po największego śpiocha. Ostatni popołudniowy spacer, pożegnanie z morzem, z wyjątkową bryzą tego dnia i wracamy. Bagaże spakowane dźwigamy do autobusu, z którego w Sławnie przesiadamy się na pociąg. 15 godzin jazdy do Krakowa, no i nasza piękna Mordarka wita nas o 14.00 – 2 czerwca 2013. Czy nam się uda? Udało się!!! Czy było warto! Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie. Może nie dzisiaj, ale za kilka, kilkanaście lat.
Kazimiera Biernat